Grog - marynarski trunek?
Data: 2011-11-12 22:24:40
Autor: Piotr Cichy
Skąd się wziął zwyczaj picia grogu na morzu? Z czego wynika i jakie były tego skutki? Jak się ma on do dzisiejszej rzeczywistości? Występuje on często w piosenkach żeglarskich, pewnie większość żeglarzy o nim słyszała, ale czy to wszystko prawda?
Alkohol na statkach był powszechnym napitkiem już w czasach odkryć geograficznych. Wiadomo było, że woda przewożona w drewnianych beczkach szybko się psuje, szczególnie w klimatach równikowych. Wobec tego konserwowało się ją piwem lub winem niskiej jakości. Taka mieszanka wytrzymywało ono długo, a marynarze przyzwyczajeni do niskich walorów smakowych zaprowiantowania byli z tego względnie zadowoleni. Taka dieta była stosowana w większości flot mocarstw morskich.
Ale oczywiście czasy się zmieniają. Liczne wyprawy za oceany poskutkowały wzrostem popularności nie tylko inkaskiego złota, indyjskich przypraw, ale także karaibskiego rumu. Przyjrzyjmy się teraz bliżej Royal Navy – Brytyjskiej Flocie Królewskiej, bo tu się dzieją najciekawsze rzeczy.
W 1655 roku rosnąca sława rumu spowodowała, że zaczęto go podawać do picia marynarzom na statkach. Racjonowano po pół pinty, czyli ok. 300 ml dziennie na osobę. Marynarze byli oczywiście wniebowzięci tym faktem. Powszechnym stał się proceder zbierania przez kilka dni przydziału, aby się upijać większą ilością trunku naraz. Wszystko to miało zdecydowanie negatywny wpływ na dyscyplinę na pokładach statków. Pijatyki, kłótnie, bójki – wszyscy wiemy, do czego może doprowadzić nadmierna ilość alkoholu.
W końcu na scenę wkracza główny bohater – admirał Edward „Old Grog” Vernon. Old Grog brzmi znajomo, ale jeszcze nie ma związku z dzisiejszym grogiem. Pseudonim admirała pochodził od jego specyficznego płaszcza, uszytego ze specjalnego materiału – grogramu. Vernon zasłynął z wydanego w 1740 roku na swoim okręcie rozkazu, aby racjonowany rum rozcieńczać wodą. Różne źródła podają różną proporcję – 2:1 lub 4:1 na korzyść wody. Niedługo potem zaczęto Vernon dodał do mieszanki odrobinę soku cytrusowego dla poprawienia smaku, co jak się okazało było bardziej korzystne, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Po siedmiu latach, w 1747 roku szkocki lekarz James Lind udowodnił, że sok cytrusowy bardzo skutecznie zapobiega szkorbutowi – częstej chorobie marynarzy. Wyjaśniła się tajemnica, dlaczego na pokładzie Vernona marynarze są dużo zdrowsi niż w reszcie floty. Od tego momentu w całej Royal Navy zaczęto podawać rum rozcieńczony wodą z dodatkiem soku z cytrusów, a napój ten nazwano grogiem, właśnie od przezwiska autora przepisu.
A co na to marynarze? Nie byli zadowoleni, że im zaczęto rozcieńczać przydział alkoholu. Potocznie mówiło się, że admirał Vernon „ochrzcił wodą rum”. Z czasem stopniowo zmniejszano porcję rumu, częściowo zastępowano herbatą, aż przyszedł sierpień 1970 roku. Parlament brytyjski w drodze ustawy całkowicie zabronił spożywania alkoholu na okrętach Jej Królewskiej Mości. Przy tej okazji odbył się malowniczy pogrzeb grogu. Podczas przerwy w turnieju rycerskim w Londynie przed Trybuną Królewską stawił się orszak żałobników w strojach epoki. Marynarze sprezentowali broń, a oficer publicznie odczytał tekst wspomnianej ustawy. Następnie coca-colą spełnił toast „za tych co na morzu i za ich utracony przywilej”.
A przywilej ten, jak już wspomnieliśmy w dalszym ciągu funkcjonuje w szantach, a głównie w piosenkach żeglarskich. Grog, w różnych, zmodyfikowanych wersjach, można spotkać też jako drink serwowany w barach lub restauracjach. Jednak z punktu widzenia prostego marynarza stwierdzenie „napijmy się grogu, jak prawdziwi marynarze” nie byłoby zachęcające. On by się napił rumu. A dziś każdy pije to co lubi: rum, grog, coca-colę. Chociaż życie potwierdza, że na morzu jednak lepiej unikać alkoholu.