Polski kitesurfer zaginiony na Morzu Czerwonym
Data: 2012-03-04 13:50:06
Jan Lisewski, propagator i instruktor kitesurfingu, który w lipcu 2011 roku jako pierwszy człowiek na świecie samotnie przemierzył kitem Morze Bałtyckie, podjął się kolejnego wyzwania. W piątek przystąpił do próby samotnego pokonania Morza Czerwonego, aktualnie jest poszukiwany przez saudyjskie służby ratownicze.
Lisewski wystartował w piątek rano z egipskiej El Gouny z zamiarem pokonania ponad 200-kilometrowej trasy i dotarcia do portu Duba w Arabii Saudyjskiej. Według jego znajomych, którzy go wspierali, a także żony, był dobrze przygotowany do tej próby.
Poszukiwania kitesurfera trwają już drugą dobę. Pierwszy sygnał SOS nadany przez niego służby ratownicze odebrały w piątek o godzinie 17, kolejny o 19:55. W sobotę o godz. 8:36 odnotowano ponownie sygnał wzywający pomocy, następny o 9:19, potem o 12:39 i 13:29 CHECK IN/OK, natomiast o 13:40 znów SOS.
Z sygnału wysłanego po godz. 9 wynikało, że Lisewski może znajdować się ok. 60 km od brzegu Arabii Saudyjskiej. Kolejne dwa sygnały wskazywały na to, że Polak powoli dryfował z wiatrem. Na poszukiwania wysłano śmigłowiec saudyjskiego wojska i cztery łodzie ratownicze. Pomimo znania przybliżonej pozycji rozbitka, poszukiwania były utrudnione z powodu wzburzonego morza. W rejonie poszukiwań wiał wiatr z siłą 4B.
Żona kitesurfera, Małgorzata Lisewska zapewnia w mediach, że Janek był odpowiednio przygotowany do próby –
„Miał odpowiedni ubiór z lajkry, krótką i długą piankę, mieszankę wysokoenergetyczną, latarkę, racę, nóż do ewentualnego odcięcia linek, gdyby się splątały. To wszystko było obliczone na 11 godzin, bo taki maksymalny czas dopłynięcia do saudyjskiego brzegu zakładał”.
Dodaje, że trudno jej ocenić, co się stało z mężem –
„Nie jestem fachowcem w tych sprawach, a przyczyn może być wiele. Może zgubił deskę, uciekł mu latawiec, może złamał nogę. Natomiast domyślam się, skąd się biorą rozbieżności w sygnałach. Po czterokrotnym nadaniu SOS nie miał pewności, czy prośba o pomoc została odebrana, więc na wszelki wypadek nadał dwukrotnie CHECK IN/OK, aby go lepiej zlokalizować” - zaznaczyła.
Dziś rano po raz kolejny nadał on sygnał SOS. Saudyjskie służby ratownicze bezskutecznie poszukiwały Polaka przez całą noc. Ostatni sygnał nadał SOS nadał o godzinie 7:36 czasu polskiego. Poprzedni nadszedł jeszcze w sobotę o 22:37 czasu polskiego.
Kitesurfera cały czas szuka śmigłowiec i cztery łodzie ratunkowe saudyjskiego SAR-u. Na bieżąco są przekazywane koordynaty pozycji geograficznej, przeliczone na jednostki, którymi posługują się saudyjskie służby.
„Być może wcześniej szukano Janka w innym miejscu” – komentuje Mirosław Murczkiewicz, szwagier zaginionego. „Zaznaczyłem też, że znając dokładne współrzędne, ratownicy byliby w stanie dotrzeć do niego wpław. A jeśli w akcji bierze udział helikopter oraz cztery statki, to powinna się ona zakończyć sukcesem w ciągu jednej, co najwyżej dwóch godzin. Tymczasem minął cały dzień i mimo lokalizacji, nie udało się Janka odnaleźć” - dodaje.
Dzisiaj została wyznaczona nagroda w wysokości 10 000 dolarów dla osób, które znajdą żywego, polskiego kitesurfera. Osoby, które mają znajomości w Arabii Saudyjskiej i mogłyby pomóc w akcji proszone są o kontakt z rodziną: dzida@dzida.com lub eska@sieplywa.pl bądź pod numerem telefonu +48 503 448 768. Można także bezpośrednio kontaktować się z Centrum Surfingowym w El Gounie, które jest zaangażowane w akcję +201229298691.Ostatnia pozycja nadana przez kitesurfera to:
27.36443 N
34.98946 E
koordynaty:
27° 13’ 34’’ N
34° 57’ 26’’ E