Źródło: www.gazeta.pl
- Uszkodzony polski żaglowiec "Fryderyk Chopin", który przy sztormowej pogodzie stracił w piątek oba maszty, zostanie odholowany prawdopodobnie do portu w Plymouth - powiedział wieczorem rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
"Fryderyk Chopin" to polski żaglowiec szkoleniowy. Według straży przybrzeżnej, na pokładzie znajduje się 47 osób. Jak poinformował na konferencji prasowej po gospodarczym szczycie UE w Brukseli premier Donald Tusk, nie było potrzeby ewakuacji statku. Według premiera żaglowiec stracił oba maszty. Takie same informacje otrzymali polscy konsulowie w Wielkiej Brytanii. Żaglowiec zostanie odholowany do któregoś z portów w Kornwalii lub w Devon - powiedziała rzeczniczka brytyjskiej straży ochrony wybrzeża w Plymouth, Fiona Warren.
W miejsce, gdzie dryfuje polska jednostka, około 160 km na południowy zachód od brytyjskich wysp Scilly, znajduje się statek handlowy "Nova Spiro", który weźmie "Fryderyka Chopina" na hol. - Zamiarem jest odholowanie uszkodzonego żaglowca do któregoś z portów brytyjskich - zaznaczyła Warren. Wskazała zarazem, iż wiele będzie zależeć od pogody, która rano była sztormowa, przy sile wiatru dochodzącej do 9 stopni w skali Beauforta. Obecnie jest lepiej, ale w ciągu najbliższych 12 godzin spodziewane jest pogorszenie pogody.
"Narissa" na pomoc
Według BBC kapitan nie chce uruchamiać silnika w obawie, że złamane maszty i fragmenty olinowania mogą uszkodzić śrubę. Do miejsca, w którym znajduje się żaglowiec podpłynęły dwie jednostki: kontenerowiec Narissa i duży statek rybacki. Oba zapewniają mu osłonę od wiatru. Brytyjczycy prewencyjnie zmobilizowali też helikopter wysłany z bazy marynarki wojennej Culdrose na wyspach Scilly, a łączność z żaglowcem zapewnia samolot rozpoznania morskiego.
- W związku z pogodą i wysoką falą kapitan zdecydował, że odczekają jeszcze kilka godzin do podjęcia holu. Asystę statek już ma - poinformował Dominik Pietrowski z Biura Armatorskiego "Fryderyk Chopin", które administruje żaglowcem.
Według straży przybrzeżnej "Fryderyk Chopin" wezwał pomoc po utracie pierwszego masztu o godz. 8 czasu lokalnego (godz. 9 czasu polskiego). Drugi maszt polski żaglowiec stracił kilka godzin później.
W związku z uszkodzeniem "Fryderyka Chopina" polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło infolinię dla rodzin załogi przebywającej na pokładzie statku: 22 523 94 48
"Fryderyk Chopin" wysłał S.O.S.
Jak doniósł na Alert24 portal elondyn.co.uk , polski żaglowiec wysłał sygnał SOS do wszystkich jednostek w pobliżu swojej pozycji. Trzy statki odpowiedziały na sygnał. Szef straży przybrzeżnej Rod Johnson powiedział BBC, że nie zgłoszono rannych na pokładzie. Johnson dodał, że wydaje się, iż statek będzie trzeba po prostu odholować do portu. Na wszelki wypadek w stan gotowości postawiono załogi śmigłowców ratowniczych.
"Dobrze, że to się stało blisko brzegu"
- Dobrze, że to się stało teraz, niedaleko od brzegu, i w niezbyt trudnych - jak na żaglowiec - warunkach atmosferycznych, mówi portalowi Gazeta.pl zastępczyni kapitana, Małgorzata Czarnomska, która od wielu lat pływa na "Fryderyku Chopinie". Dodaje, że najprawdopodobniej załodze dopisało szczęście i w momencie wypadku nikt z załogi nie znajdował się na rejach żaglowca, kilkadziesiąt metrów nad pokładem i powierzchnią morza.
- Gdyby wtedy ludzie byli na masztach, to z pewnością mówilibyśmy teraz o rannych - mówi portalowi Czarnomska.
Kapitan "Chopina": mogła zawinić wysoka fala
- Mogę się tylko domyślać, dlaczego statek stracił oba maszty - mówił w TVN współtwórca i jeden z kapitanów "Chopina", znany polski żeglarz Krzysztof Baranowski. Według niego można raczej wykluczyć winę człowieka w wypadku. - Była bardzo wysoka fala, a to właśnie fale najmocniej trzęsą statkiem. Ponadto, według słów Baranowskiego, wypadek wydarzył się na granicy szelfu kontynentalnego, gdzie fala potrafi być jeszcze mocniejsza. Jak relacjonował, żaglowcowi asystują już dwie jednostki. Wprawdzie morze jest wciąż rozfalowane, a wiatr wieje z siłą około 6-7 stopni w skali Beauforta, to w najbliższych godzinach jego siła ma się zmniejszyć. Jednak pozbawiony masztów Chopin może się mocno kołysać.
Żaglowiec dotrze do portu za ok. 2 dni
Statkiem dowodzi doświadczony kapitan Ziemowit Barański. Pierwszym oficerem jest inny doświadczony żeglarz Mateusz Potempski. Na pokładzie jest 47 osób. Jednak, ponieważ STS "Fryderyk Chopin", płynie obecnie w ramach "Szkoły pod żaglami", większość załogi stanowią uczniowie drugiej klasy gimnazjów z całej Polski.
"To są ekstremalne przeżycia"
- To są ekstremalne przeżycia, ale ja byłem z tą załogą 3 tygodnie, i wiem, że dobrze się czuła. To 36 uczniów, którzy mają niewielkie doświadczenie, ale przez pierwsze trzy tygodnie rejsu w sztormowej pogodzie na Bałtyku i Morzu Północnym przeszli już miesięczną zaprawę - powiedział Baranowski. - Kapitan Ziemowit Barański i cała kadra to są doświadczeni żeglarze - zaznaczył. Dodał, że "takie wypadki się zdarzają".
- Trzymamy kciuki, żeby szczęśliwie dotarli do brzegu - powiedział Baranowski.
Gdzie odholują "Chopina?"
"Fryderyk Chopin" to znany ze swojej szybkości dwumasztowy bryg zwodowany w 1990 roku. W świecie żaglowców to wiek dość młody - po morzach pływają jednostki często dwukrotnie starsze, i są uznawane za bezpieczne i sprawne. Jednak, jak mówi nam Małgorzata Czarnomska, "mimo regularnych przeglądów takielunku załoga nie jest w stanie wykryć wszystkich usterek, które mogą wyniknąć na takiej jednostce. Czarnomska podkreśla też, że statek od ponad miesiąca był już na morzu, a uszkodzenie decydujące o awarii może powstać w każdej chwili, szczególnie podczas sztormowej pogody.
"Fryderyk Chopin" niedawno przechodził generalny remont. Jak dodał kapitan Baranowski, żaglowiec zostanie najprawdopodobniej odholowany do brytyjskiego portu Plymouth, gdzie znajduje się stocznia, w której będzie można przeprowadzić remont. Jednak trudno na razie określić koszty i czas naprawy.
Statek dryfuje, ale sytuacja nie jest groźna, życiu ani zdrowiu żadnego z pasażerów nie zagraża niebezpieczeństwo - mówił na krótkim briefingu rzecznik MSZ -u Marcin Bosacki. - Jeśli statek zostanie odholowanym w nocy lub nad ranem to do portu w Plymouth dotrze jutro wieczorem - dodaje rzecznik. Od brytyjskich służb wiemy, że z powodu wysokiej fali, nie udały się próby wzięcia na hol żaglowca przez statki handlowe, które były w pobliżu.
Bosacki: Jeśli będzie potrzeba - będą psychologowie
Wydział konsularny brytyjskiej ambasady w Plymouth zapewnił już hotel dla ewentualnych członków załogi w tym 36 nastolatków, będących na pokładzie żaglowca. Jeśli zajdzie potrzeba przyjedzie tam, razem z naszymi konsulami, dwójka psychologów. MSZ zabezpieczył także ewentualny transport autokarem do Polski - chociaż niewykluczone, że zniszczenia na statku okażą się tak małe, iż załoga zdecyduje się płynąć dalej na Karaiby.