Velux 5 Oceans: Start III etapu i zderzenie Gutka z drzewem
Data: 2011-02-07 20:55:02
Autor: rejsuj.pl
6 lutego o godzinie 14.30 lokalnego czasu (02.30 czasu polskiego) flota czterech jachtów Eco 60 biorących udział w okołoziemskich regatach Velux 5 Oceans wypłynęła z Wellington w Nowej Zelandii by konkurować w trzecim etapie.
Przed zawodnikami - Zbigniew Gutek Gutkowski, Chris Stanmore-Major, Derek Hatfield i Brad Van Liew trasa licząca 6000 Mm wiodąca przez niebezpieczne wody Oceanu Południowego i wokół Przylądka Horn. "Długa droga przed nami, kolejny etap, stres jak zawsze przed startem, trzymajcie kciuki za nas wszystkich, żebyśmy się spotkali w Punta del Este" - powiedział Gutek zanim wskoczył na pokład Operon Racing. Na kei oprócz przyjaciół i kibiców towarzyszyły mu żona Eliza i córka Zuza. Na linię startu popłynął wraz z dwoma załogantami, którzy przez cały czas w Wellington pomagali mu przygotować jacht do następnego etapu regat, kilka minut przed startem opuścili oni pokład jachtu.
Deszczowa i pochmurna pogoda panowała podczas startu a wiatr osiągał prędkość 35 kn. Pierwszy linię startu przekroczył Brad Van Liew (Le Pingouin), drugi zaraz za nim był Zbigniew Gutkowski (Operon Racing), trzeci Derek Hatfield (Active House), czwarty Chris Stanmore-Major (Spartan). Gutkowski najszybciej minął pierwszy znak kursowy, za co otrzyma dodatkową nagrodę w wysokości 1000 euro.
Zawodnicy ruszyli prosto w kierunku Oceanu Południowego. Prognoza przewiduje na pierwszą dobę dość silne wiatry z kierunku północno-zachodniego, 35 węzłów przy Wellington, na otwartym morzu do 50 węzłów. Niż przechodzący obecnie przez cieśninę Cooka powinien zapewnić żeglarzom szybką jazdę z wiatrem. Jeżeli uda im się w przeciągu pierwszej doby utrzymać na jego krawędzi, zachowają optymalny kurs, w przeciwnym razie będą musieli walczyć z przeciwnym wiatrem i falą. W zależności od tego, jak ułoży się pogoda w kolejnych dniach, dotarcie do mety w Punta del Este w Urugwaju powinno zająć około 20-30 dni.
Zbigniew Gutek Gutkowski już pierwszej nocy miał problemy, uderzył w z początku niezidentyfikowany obiekt, którym w świetle dziennym okazało się drzewo przez co znacząco zwolnił gdyż przez kilka godzin ciągnął je za sobą. W porannej rozmowie telefonicznej tak komentował to wydarzenie: "Wczoraj, na 3 godziny przed wschodem słońca jechałem na zestawie drugi ref i solent, czyli duży fok. Chciałem się przespać. Nagle uderzyłem w coś, bardzo mocno. Myślałem, że to kontener, bo łódka się dość gwałtownie zatrzymała, był taki głuchy dźwięk. Na początku zupełnie nie wiedziałem, o co chodzi. Obejrzałem wszystko, sprawdziłem w środku, czy nie ma przecieków, nie było, postawiłem genakera, bo fajnie wiało, ale Operon dalej ciężko płynął, już znowu zacząłem myśleć, że to samoster. Potem wzeszło słońce, wyszedłem na pokład, zacząłem znowu oglądać. Kiedy zatrzymałem się do wiatru, zobaczyłem duży pień, bardzo długi, jedna część wystająca aż za rufę, więc jakieś 10-15 metrów długości. Z pół godziny cofałem jacht, żeby się tego pozbyć, aż w końcu spadło. Jakbym ciągnął co najmniej dużego wieloryba. Dlatego w nocy płynąłem wolno, ale teraz nadrabiam."