Velux 5 Oceans: kolejna doba wyścigu i kolejne problemy
Data: 2011-02-17 21:19:34
Autor: rejsuj.pl
Za nami 12 doba trzeciego już etapu wokółziemskich regat Velux 5 Oceans. Trzech zawodników minęło strefę pomiaru prędkości, czwarty - Chris Stanmore-Major nadal znajduje się w niej z powodu porwanego grota.
Gutek cały czas znajduje się na drugiej pozycji w stawce i traci do Brada Van Liew nie więcej niż 200 Mm. Polaka cały czas goni Derek Hatfield żeglujący w odległości kilkudziesięciu mil. Kłopoty ma natomiast CSM, który uszkodził grota podczas refowania i musi go naprawić przy wietrze osiągającym 35 węzłów czyli 8°B.
"Właśnie zamierzałem założyć trzeci ref. Kiedy zacząłem, jedna ze śrub mocujących szynę grota do masztu zaklinowała się z jednym z pełzaczy i nie mogłem go ruszyć ani w dół ani w górę. Około godziny zajęło mi uporanie się z tą sprawą. Próbowałem trochę odpaść i zredukować prędkość, ale kiedy odblokowałem wreszcie wózek, zobaczyłem duże rozdarcie z tyłu żagla. Rozdarcie ma około 2.5 metra długości wzdłuż krawędzi" - opowiadał rano Chris Stanmore-Major.
CSM musiał częściowo zrzucić wielki, ważący ponad 200 kg grot na pokład i obecnie próbuje go naprawić za pomocą dostępnych środków. Ten wypadek kosztuje go utratę kolejnych mil, które ostatnio intensywnie nadrabiał ścigając konkurentów.
"Robię, co mogę. Wciąż przecież płynę do przodu. Muszę zdjąć część grota z bomu, zabezpieczyć jakoś na pokładzie i naprawić. Teraz mam 35 węzłów wiatru, jacht jedzie szybko i fale wchodzą na pokład. Muszę uważać, żeby nie stracić kontroli nad łódką i nie stracić żagla. Najważniejsze to go naprawić, bo inaczej podrze się dalej - ale nie ma takiej opcji" - mówi Chris.
W najbliższych dniach wiatr ma osłabnąć co ułatwiło by prace przy żaglu jednak muszą one zostać wykonane jak najszybciej mimo panujących warunków sztormowych aby nie tracić kolejnych mil do płynących przed nim zawodników.
Wcześniej jednak do kłopotów na swoim jachcie przyznał się Derek Hatfield, jak sam powiedział "trochę podcinają mi skrzydła".
Oprócz wycieku oleju z silnika z którym walczy od dnia startu w Wellington - co jest nieprzyjemne, ale daje się wytrzymać, pojawiła się woda w środkowym przedziale jachtu i sięgała aż do kolan.
"Nie mogę dojść, skąd się bierze. Musi być to albo skrzynka mieczowa albo mocowanie kila. Ani jednego ani drugiego nie da się naprawić na morzu. Przeciek nie bardzo mnie martwi, wody mogę się łatwo pozbyć włączając pompę. Mam tylko nadzieję, że sprawa się nie pogorszy."
Dodatkowo powstał problem z najkrótszym sztagiem, a właściwie jego mocowaniem z którego wyleciała przetyczka której nie dorobi się tak łatwo chociażby ze śrubki. Przez ostatnie dni Derek Hatfield nie tylko zmagał się z tymi "drobiazgami" ale jednocześnie bardzo starał się jechać na maksimum swoich możliwości
. "Robię, co mogę żeby trzymać się Brada i Gutka" - zapewnia -
"choć widzę, że z powodu tych problemów moja taktyka i prędkość szwankują. Poza tym wszystko dobrze."