Velux 5 Oceans: Jeszcze tydzień i dopłyną do Hornu
Data: 2011-02-19 19:37:03
Autor: rejsuj.pl
Kolejność w stawce kolejny dzień nie ulega zmianie a Polak Zbigniew Gutkowski płynie na drugiej pozycji tracąc do lidera na chwilę obecną 267Mm. Cały czas goni naszego zawodnika Derek Hatfield tracący do lidera już 382Mm.
W najbliższych dniach pogoda ma się jednak zmienić co może zarówno dać dodatkowe możliwości w zmianach taktyk oraz przynieść kolejne kłopoty.
"Prognoza mówi, że przez następnych kilka dni, czyli do przylądka Horn, warunki nie będą już takie kolorowe, widać duże powierzchnie zupełnie bez wiatru i można tam "zaparkować" nawet na dwa-trzy dni" - wyjaśnia sytuację Gutkowski w trakcie rozmowy telefonicznej z pokładu Operon Racing. "Trzeba dobrze pogłówkować. Można dużo zyskać, ale i dużo stracić. A nie można za bardzo przyspieszyć, bo jest fala, jakieś 8 metrów, a zjazdy z takiej fali przy postawionej dużej powierzchni żagli mogą być niebezpieczne" - dodaje Polak.
"Czekamy teraz na Przylądek Horn, zobaczymy, co tam się będzie działo. Ostatnim razem, jak tam byłem (rejs katamarana Warta-Polpharma, rok 2000/01 - przyp.red.), miałem 120 węzłów wiatru albo nawet więcej, bo elektronika przestała pokazywać. Zobaczymy, jakie warunki będą tym razem."
Derek Hatfield tak komentuje sytuację:
"Gutek i ja znów walczymy blisko siebie. Czasami się rozdzielamy, ale potem znów jesteśmy razem. Nie zawsze specjalnie, znajdujemy się po prostu w tym samym systemie pogodowym, co wymusza te same decyzje i żeglugę tym samym kursem. Póki co Gutkowi udaje się utrzymywać przewagę i na razie jest poza moim zasięgiem". Skiper Active House dodaje:
"Systemy pogodowe są tutaj ogromne, dlatego jedziemy razem, ale mam nadzieję, że niedługo uda nam się rozdzielić."
Brytyjczyk Chris Stanmore-Major, który wczoraj miał problem z podartym głównym żaglem, pomimo trudnych warunków (sztormowy wiatr i fala) naprawił rozdarcie i teraz nadrabia stracone mile. W rozmowie telefonicznej tak komentował całe wydarzenie:
"To była długa i ciężka bitwa, po prostu taka sprawa, która zajmuje dużo czasu. W ciągu ostatniej doby spałem może godzinę. Rozdarcie żagla było jak cięcie nożem, czyste, ale długie. Najpierw założyłem dwa szwy żeby trzymały razem oba brzegi, potem przeszyłem jeszcze kilka razy, potem skleiłem taśmą, potem znowu przeszyłem. Pracowałem w systemie godzina pracy - 10 minut odpoczynku, potem znowu godzina pracy. W nocy było bardzo trudno, bo fale załamywały się nad jachtem. Siedziałem w kokpicie ubrany w kombinezon ratunkowy, z igłą i rękawicą, przeklinając dzień, w którym zdecydowałem się na samotne regaty dookoła świata! Naprawa wygląda dobrze, żagiel gotowy do postawienia. Chłopaki zwiększyli swoją przewagę, ale jak już ze Spartanem pokazaliśmy w tym etapie, mamy potencjał, żeby ich gonić, musimy tylko unikać kłopotów. Udało mi się dzisiaj zrobić przegląd całej łódki - wszystko okej. Wracamy do gry!"