Velux 5 Oceans: Brad minął Horn, teraz kolej na Gutka
Data: 2011-02-22 19:10:23
Autor: rejsuj.pl
Amerykanin już na prostej do Punta del Este. Płynący na drugiej pozycji "Gutek" był dziś rano zaledwie 345 mil od Przylądka Horn
Brad Van Liew po raz trzeci samotnie opłynął przylądek Horn i jest jedynym Amerykaninem w istorii, który tego dokonał. Początkowo wielkie fale i sztormowe fale utrudniały żeglugę ale około 2330 czasu polskiego wiatr zelżał a fale uspokoiły się dzięki czemu Brad mógł obejrzeć tą złowrogą skałę.
"Minęło wiele lat odkąd byłem tu ostatni raz i jest to dla mnie wyjątkowa chwila" - komentował Van Liew.
"To ogromne emocje, nigdy nie zapomnę tego momentu. Bardzo niewielu ludzi okrążyło Horn trzy razy w samotnym rejsie i jestem niezwykle dumny będąc jednym z nich, to nieprawdopodobne uczucie".
Zbigniew Gutkowski okrąży w ciagu najbliższej doby Horn po raz drugi w karierze. Pierwszy raz dokonał tego na pokładzie katamaranu Warta-Polpharma w trakcie milenijnych regat dookoła świata wielokadłubowców "The Race" w 2001 r.
"Wychodzi na to, że będę miał Horn w świetle dziennym i chyba przy całkiem dobrej pogodzie" - mówił Gutek w rozmowie telefonicznej.
"Prognoza na najbliższe 2 doby jest taka, że wiatru będzie nie więcej niż 20 węzłów, więc generalnie słabo jak na Horn, ale ja jestem z tego powodu zadowolony, bo potrzebuję trochę odpoczynku. Mam już trochę dość sztormowych warunków i monstrualnej fali, którą przez ostatni tydzień w zasadzie miałem cały czas."
"Strategia na najbliższe godziny jest taka, że będę musiał skręcić jeszcze na południe, bo przede mną tworzy się dziura bez wiatru i chciałbym ją ominąć. Nie chcę czekać, aż chłopaki mnie dogonią. Warto będzie nadłożyć drogi na południe i potem tak boczkiem na reachingu (w półwietrze - przyp.red.) dopłynąć do Hornu" - dodaje Gutek.
"Muszę jednak dobrze kalkulować, bo za 2 dni dochodzi tu kolejny front ze sztormowym wiatrem i chciałbym już wtedy być po drugiej stronie Ameryki Południowej. Nie chciałbym kolejny raz walczyć tu o życie jak przy ostatnim sztormie, kiedy na GRIB-ie (mapie pogody - przyp.red.) miałem 35 węzłów, a w szkwałach było 75. Te podmuchy są mocne i trzeba wszystko dobrze policzyć."
Gutek wspomina:
"Ostatnim razem jak byliśmy na Hornie na Warcie-Polpharmie pamiętam, że była kiepska bardzo pogoda, akurat wtedy, kiedy mijaliśmy Horn nie miałem wachty, ale chłopaki mnie obudzili, żeby chociaż zdjęcie zrobić. Pamiętam, że Hornu nie było za bardzo widać, bo była bardzo duża mgła, padał deszcz i znajdowaliśmy się w środku bardzo dużego niżu, który później przyniósł nam wiatry powyżej 100 węzłów. Wtedy Horn to był ostatni oddech przed największą wtedy walką o życie, jaką mieliśmy zaraz potem. Wspomnienie nie do końca fantastyczne. Zobaczymy jak będzie tym razem."