Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów.
Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!

Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!


Załoga portalu Rejsuj.pl rekomenduje aktualizację Internet Explorera do najnowszej wersji.

Bolo & Jadzia na Oceanie - Malediwy

Data:  2011-03-01 13:41:02
Ocena:
Autor: Wojciech Maleika, Jadzia Pękalska
Czwarta część bloga w której opisujemy nasz postój na Malediwach, niezbyt długi bo trzeba płynąć dalej ale zawsze to coś nowego:)


21 marzec 2011 21:00LT

Dzisiejszy dzień był poświęcony na 3 główne rzeczy:

1. Atrakcje na wyspie Uligan, głównie miały być w wodzie, udaliśmy się na cypel, bo tam jest ponoć najlepsze miejsce do snorkowania, ale się troszkę rozczarowaliśmy, gdyż wkoło naszej łodki jest dużo fajniej.

2. Przygotowania do wypłynięcia, co obejmowało wizyty w 4 urzędach celem odprawy (Land office, Imigration, Health, Customs - znów kilka pieczątek odciskiem palca), oraz pranie (robione w prywatnym domu właściciela sklepu spożywczego. Wogóle ten sklep to jest cudaczny, w środku jest wszystko i nic, bardziej się można skłaniać, że nic, ale gość oprócz tego załatwia paliwo, wodę, dowozi to na łódkę na kotwicowisko, udostępnia internet (najwolniejszy jaki znam), oczywiście za pewną opłatą, ale da się chyba załatwić wszystko w tym właśnie pranie i kąpiele u niego w prywatnym domu.

3. Rozmyślania i decyzję jak płynąć dalej - zmienialiśmy je ze trzy razy, i dalej nie wiemy co wybrać. Opcje mamy 3:
- w miarę prosto starając się trzymać z dala od głównych obszarów pirackich, jednak nie da się ich kompletnie uniknąć. Zalety: szybko, z wiatrem, z prądem, większość jachtów tędy płynęło w tym sezonie.
Wady: trzeba przeciąć szlak piracki, tam właśnie porwali Duńczyków - jakieś ryzyko zawsze istnieje.

- ta sama trasa ale z Amerykanami którzy także jutro startują.
Zalety: nie do końca wiemy, konwój na 2 łódki to nie konwój, czy to robi jakąś różnicę, jedynie że w razie jak by co przynajmniej jedna łódka zawiadomi o incydencie.
Wady: są dużo wolniejsi, na silniku robią 3.5kn, są wyluzowani i im się nie spieszy... więc to my byśmy musieli znacznie zwolnić a nie oni przyspieszyć

- płynąć trasą dookoła, czyli na północ wzdłuż Indii, potem do wschodniego Omanu i wzdłuż Omanu.
Zalety: raczej obszar bez piratów (choć nigdy nie wiadomo co wymyślą).
Wady: pod wiatr, pod prąd, 2 razy dalej, 2,5 razy dłużej, mnóstwo sieci i nie wiadomo co jeszcze.

I tak właśnie jesteśmy dziś kompletnie niezdecydowani, i co 2-3 godziny zmieniamy decyzję, w chwili obecnej wygrywa jechać z Amerykanami, a jak będzie za wolno oderwać się. Wersja dookoła jest zbyt długa, i wcale nie wiadomo czy w 100% bezpieczna.

Z pewnością będzie to najtrudniejszy etap w naszym żeglarskim życiu (a Ja już wiele ich miałem). Z pewnością będzie to ok 14 dni stresu, niewyspania i czego tam jeszcze...

A jak by co... długie wakacje w Somalii... ale odpukujemy... wydaje nam się, że wielkość łajby też zniechęca do ataku, jak tu pomieścić kilku wojaków z karabinami, czym ich wyżywić... pocieszamy się, że jak płynęły poprzednie jachty to nie widziały nikogo podejrzanego...

I to tyle, wiemy, że jutro ruszamy, a którędy - wszystko się jeszcze może zmienić...

Informacja techniczna: coraz trudniej wysyłać e-maile, bo jesteśmy ponad 2 tys Mm od nadajnika, więc brak informacji może oznaczać, że nie udało się wysłać e-maila, ale będziemy się starać przynajmniej raz dziennie (po zmroku czasu lokalnego) wysyłać info, nocki są bezpieczne bo jest CZARNO...

Pozdrawiamy i zapraszamy do przeglądania kilku zdjęć z Malediwów
Wojtek i Jadzia

Zdjęcia z postoju na Malediwach








20 marzec 2011 21:30LT
Zdjęcia z przelotu oceanicznego

Dziś rano, skoro świt czyli dokładnie o 0600 naszym małym pontonikiem rozpoczęliśmy podróż dnia. Pontonem oczywiście tylko z kotwicowiska do porciku, gdzie przesiedliśmy się na prom. O mały włos zakończylibyśmy podróż jeszcze przed jej rozpoczęciem, bo prom przypłynął i odpłynął 15 minut wcześniej, czas tutaj to kwestia względna... na szczęście po nas zawrócił.

Po 2,5h podróży wysiedliśmy na wyspie.... no właśnie, już mi ta dość trudna nazwa wyleciała z głowy. To nadal nie była jakaś turystyczna wyspa. Po drodze mijaliśmy tzw. resort, gdzie na bajecznej wysepce postawiono domki na palach nad wodą... widoki typowe jak z prospektów biur podróży. Dowiedzieliśmy się, że większość turystów tych luksusowych domków to Japończycy, Koreańczycy, trochę Arabów i dopiero Europejczycy. Ale wróćmy na ziemię, czyli na odwiedzaną wyspę. Nasz pobyt to spacer, także do dżungli palmowej, niestety niezwykle zaśmieconej, a następnie wizyta w mini restauracji z kelnerką która po angielsku potrafiła tylko OK, gdzie dostaliśmy śniadanie, niestety tak ostre… jak w Malezji. Następnie małe zaopatrzenie w kilku sklepach (ich rozmiar i dostępne produkty podobne jak na naszej wyspie).

Słońce nie dawało wytchnienia, więc część czasu spędziliśmy wypoczywając w cieniu. Wróciliśmy do siebie już nie promem a łódką z zaprzyjaźnionym lokalnym chłopakiem, którego tam spotkaliśmy, bo akurat kupował dla nas paliwo...

Wieczorem operacja tankowanie...

Przypłynął też wczoraj wieczorem jacht, podobnej wielkości z 2 amerykanami... też płyną na Red Sea, tylko że są strasznie powolni, na silniku 3.5kn, na żaglach nie wiele więcej (i po konstrukcji łódki to widać). Jutro będziemy rozmawiać i myśleć czy robić mini konwój czy jechać samemu...

Kilka dygresji o Malediwach:
- nie do końca tu jest jak w broszurach
- miejscowe wyspy gdzie mieszka tutejsza ludność są strasznie zaśmiecone, oni chyba wszystko rzucają gdzie popadnie
- wioski są ułożone na bazie małych kwartałów, zabudowa zbita, niska, bez klimy, dość surowo wyposażona (w różnych okolicznościach odwiedziliśmy już ze 4 prywatne mieszkania).
- faceci godzinami leżą w cieniu i rozmawiają przez komórki
- kobiet, szczególnie tych młodszych za wiele nie widać
- jest drogo
- najfajniej jest w wodzie, ładne rybki, delfiny, płaszczki, ciepło i przejrzyście...
- gorąco
- mieszkać bym tu nie chciał, a czy coś jeszcze zobaczyć? stolicę - Male, ale to dość daleko stąd...

I tymi dygresjami kończymy dzisiejszą relację

Pozdrawiamy
B&J

19 marzec 2011 19:30LT
Wyspa przy której stoimy z pewnością nie jest turystyczna, nie licząc wysokiego sezonu, który generują tutaj jachty w okolicach stycznia i lutego. Teraz jachtów już nie ma to i po sezonie. Dla turystów (2szt.. czyli my) dostępnych jest kilka sklepów spożywczych o pow. ok. 3 m2 każdy, w których są jabłka, tuńczyk, cola, olej do silnika, śrubki i coś na komary. Wybór jak za komuny gdy był tylko ocet... ale drogo jak w Pewexie...

Mamy za to okazję popodglądać, jak się toczy życie tubylców na takiej wyspie... a polega ono głównie na leżeniu w cieniu przez większość dnia. Jest tu 845 mieszkańców i dla nich z 3 urzędy, kilka owych sklepów i... chyba już nic.

Wdałem się w pogawędkę z gościem co obierał kokosy by je potem sprzedawać do restauracji na innych wyspach. Okazało się, że tak tylko dorabia w weekendy (u nich weekend to piątek-sobota), a normalnie jest urzędnikiem. Wszyscy są życzliwi, pomocni i uśmiechnięci...

Wieczorem podczas prac przy silniku (pozornie udana wymiana oleju), okazało się, że nasz ponton przywiązany zawyczaj do rufy wybrał się na samodzielny spacer z wieczorną bryzą. Na szczęscie pogoń za nim w okularach i płetwach zakończyła się powodzeniem.

Plan na jutro to lokalnym promem popłynąć na inną troszkę bardziej turystyczną wyspę, zobczyć jak to wygląda tam... potem jak się uda tankowanie wody i paliwa, ruszymy stąd w poniedziałek albo wtorek albo... jeśli pojawi się więcej jachtów to się jeszcze okaże.

Dla miłośników google maps i google earth pozycja: 07st 05.05'N 72st. 55.15'E

Pozdrawiamy
Bolo & Jadzia

18 marzec 2011 20:00LT
O godz. 17 rzuciliśmy kotwicę przy jednej z najbardziej wysuniętych na północ wysp Malediwów - Uligamu.

Udało się wieczorem przejść szereg odpraw - wypełniłem stos papierów, złożyłem 9 odcisków palców, więc będę się bał teraz zrywać banany z okolicznych drzew, bo pewnie figuruję już w tutejszych kartotekach.

Jutro wybieramy się na eksplorowanie wyspy... nie jest za duża, kilka domków, ponoć jest sklep, ale nie ma knajp, a marzyliśmy o jakimś pysznym malediwskim obiadku. Musimy też wynająć agenta, załatwi nam paliwo i wodę. Może znajdziemy gdzieś internet... Więcej szczegółów jutro.

Woda przejrzysta, błękitna, dookoła rafa i dużo kolorowych rybek... pierwsza kąpiel przy łódce już zaliczona.

Na kotwicowisku jesteśmy sami, od tygodnia nie było żadnego jachtu, więc o jakimś konwoju chyba nie ma co marzyć, przyjdzie pokonywać drogę samodzielnie i chyba będziemy ją pokonywać łukiem trochę dookoła.

Zmieniliśmy też czas łódkowy na +5GMT, taki sam jak na otaczających nas wyspach...

Pozdrawiamy
B&J


Zobacz także:
Zobacz ofertę rejsów na sezon
15
Lis
2025
Labrador
Kategoria: szanty
Warszawa