Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów. Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!
Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!
Polska podróżniczka Monika Witkowska wraz z towarzyszącym jej w Sailing Arctic Expedition żeglarzem ze Szwecji podróżujący na jachcie s/y "Anna" zostali odholowani 500km do Prowideniji gdzie po raz drugi w ostatnim czasie stanęli przed rosyjskim sądem. Zapadł wyrok a kara jaką otrzymali to uiszczenie opłaty w wysokości 17$(!).
We wtorek jacht "Anna" dotarł do Prowideniji a załoganci już następnego dnia o 9 rano polskiego czasu znaleźli się na sali sądowej. Podróżnicy bardzo dobrze przygotowali się do rozprawy - "Wydrukowaliśmy trasę jachtu i zapisy z przyrządów. Oskarżano nas o ponowne nielegalne wejście na wody Rosji. Kiedy udowodniliśmy, że wcale z nich nie wyszliśmy, zmieniono nam zarzuty na ich nieopuszczenie. W ogóle nie wiedzieliśmy o tym, że mamy je opuszczać. Dziś w ogóle nie odbyła się rozprawa, wyrok otrzymaliśmy w trybie administracyjnym" - powiedziała Witkowska.
15 sierpnia aresztowano ich w porcie w Pevek. Mimo posiadania wszystkich możliwych dokumentów (patronat nad rejsem objął ambasador Rosji w Polsce) Monikę Witkowską i Börje Ivarssona oskarżono o nielegalne wkroczenie na wody terytorialne Rosji.
Po zapłaceniu kary podróżnicy, eskortowani przez rosyjski statek mieli wyruszyć do portu Prowidenija, jednak statek eskorty zniknął, a na morzu rozpętał się sztorm. W poniedziałek podróżnicy zostali zatrzymani po raz kolejny pod tym samym zarzute. Byli holowani przez wojskową jednostkę do oddalonego o 500 km portu Prowidenija. Na pokładzie był z nimi uzbrojony wojskowy.
"Absurdalne jest to, jak niski jest wyrok w stosunku do sił, jakich użyto do ściągnięcia nas" - komentuje podróżniczka. "Duża wojskowa jednostka holowała nas ponad 500 kilometrów. Na ostatnim odcinku trasy dołączył do eskorty helikopter" - opowiada. "Dodaje, że podstawiono im także samochód do portu i kupiono jedzenie. - Pogranicznicy byli bardzo mili, wiedzieli, że przepisy są durne, ale wykonywali polecenia" - wyjaśnia.
Podczas pierwszej rozprawy żeglarze otrzymali pięcioletni zakaz wstępu na teren Rosji. "Już w czasie drugiej rozprawy pracownicy sądu chcieli nam go skrócić, ale do tego trzeba zezwoleń na szczeblu MSZ" - mówi.
Bezpośrednio po wydaniu wyroku "Anna" ma natychmiast opuścić wody terytorialne Rosji dlatego trasa wyprawy musiała ulec zmianie a podróżnicy skierują się prosto na Alaskę.