Naszą wspólną przygodę rozpoczniemy w bliskim wielu Polakom Dublinie
– prężnie rozwijającym się mieście o specyficznej atmosferze. Trzeba tu
zerknąć na pomnik O’Connella, a także zajrzeć do Zamku Dublin, Trinity
College i na deptak Temple Bar. Smakoszy piwa przyciągnie na pewno Muzeum Guinnessa,
w którym można się zapoznać z kolejnymi etapami wytwarzania złotego
trunku, oraz skosztować tego przepysznego symbolu Irlandii. Nie wolno
też pominąć Katedry pw. patrona Irlandii, Św. Patryka, a wieczorem
zamiast siedzieć pod pokładem można udać się na spacer wzdłuż rzeki Liffey,
lub rzucić się w wir dublińskiego życia towarzyskiego, kwitnącego w
setkach pubów. Odrobina szaleństwa przy skocznej irlandzkiej muzyce
będzie świetnym rozpoczęciem tego ciekawie zapowiadającego się rejsu.
Kolejny port, Waterford, to nie lada gratka dla miłośników wszystkiego, co STARE, jest to bowiem najstarsze miasto w Irlandii.
Pierwszą osadę założyli w tym miejscu Wikingowie już w IX wieku, a
najbardziej wiekowym zachowanym zabytkiem są fragmenty X-wiecznej
fortyfikacji. Nie młodsza jest sztandarowa budowla Waterford, zbudowana
na cześć założyciela miasta - Wieża Reginalda, będąca
jednym z wierzchołków tzw. Trójkąta Wikingów - najstarszej części
miasta. Swego czasu miasto było najważniejszym portem morskim w Irlandii
i do dziś imponuje długim na półtora kilometra nabrzeżem portowym,
ciągnącym się wzdłuż rzeki Suir. O ile w wielu miejscach Waterford
znaleźć można ślady Wikingów, o tyle leżąca nieco na uboczu osada
Ballybricken była rdzennie irlandzką częścią miasta, przekształconą dziś
w zielony teren wypoczynkowy. W Waterford można więc i
pozwiedzać i wypocząć i nacieszyć oczy słynną irlandzką zielenią, a na
koniec jeszcze sprawić sobie na pamiątkę jakiś kryształowy drobiazg,
miasto bowiem od XVIII wieku słynie z produkcji szkła i kryształów.
Rejs zakończymy Cork, drugim co do wielkości irlandzkim mieście, posiadającym potężny port morski. Na miejscu możemy chłonąć klimat
Irlandii, jednocześnie czując się jak u siebie, bo Polaków w Cork nie
brakuje, a i język polski można usłyszeć w wielu miejscach. Na początek
warto odwiedzić sztandarową katedrę św. Finbarra,
zbudowaną – podobnie jak większość tamtejszych kościołów – z
charakterystycznego ciemnoszarego kamienia, urzekającą swoim surowym
klimatem i pięknymi witrażami. Następnie, klucząc wąskimi uliczkami i
wspinając się pod górkę, trzeba koniecznie zajrzeć do XVIII-wiecznego
kościoła Św. Anny ze słynną Wieżą Shandon, na której
dzwonach zwiedzający mogą wygrywać melodie. Lepiej jednak nie
synchronizować zegarków z tamtejszym zegarem nazywanym „kłamcą o
czterech twarzach”. Obowiązkowym punktem wycieczki do Cork jest górujący
nad miastem Elizabeth Fort z XVI wieku, który obecnie
jest siedzibą Gardy – irlandzkiej policji. Rozciąga się stamtąd piękny
widok na miasto, a być może również na stojący nieopodal... pub Gateway Bar, który podobno działa nieprzerwanie od 1698 r. Na koniec możemy zajrzeć jeszcze do Muzeum Masła – chociażby po to, żeby znaleźć się w tego typu muzeum, bo w niewielu miastach można takie spotkać. :-)
Brak osób, które obserwują rejs.