Rejs z Barcelony był koszmarny,
jacht pełen awarii, po dwoch dniach żeglugi holowali nas ratownicy.. Odradzam
Wszystkim Miłośnikom Żeglarstwa udział w rejsach organizowanych przez tego
armatora.. Szczegóły poniżej..
Na początek lista
"sprawnych inaczej" elementów jachtu:
Nieszczelna
pompa wody słonej w silniku powodująca rozbryzgiwanie się słonej
wody po całym silniku w konsekwencji czego ślizgał się pasek klinowy.
Doprowadziło
to do jego zerwania i ostatecznie utraty ładowania akumulatorów oraz
chłodzenia silnika. Doprowadziło to do utraty silnika przy wejściu do portu i
przejście
w dryf w wejściu do portu rybackiego w Tarragonie. Konieczność użycia rajstopy
w
celu uruchomienia chłodzenia silnika aby po czterech godzinach oraz wejściu do
błędnego portu zacumować. Co istotne ta usterka również była znana
kapitanowi(wpisy
w książce pokładowej).
Niesprawne
akumulatory(rozładowane po nocy pływania jedynie na jednej lampie
trójdzielnej) co w konsekwencji doprowadziło do utraty nawigacji przy porannym
wejściu do portu.
Brak map
papierowych głównych portów na trasie żeglugi(koniecznych przy
braku nawigacji).
Nieszczelna
kuchenka gazowa na pokładzie jachtu - ulatniający się gaz podczas
gotowania oraz kopcenie - usterka znana już wcześniej przekazana przez
poprzednią
załogę. Brak dostępnych
na wierzchu gaśnic z ważnym przeglądem technicznym.
Podczas żeglugi
przy wietrze 5 w skali Beauforta oraz stanie morza 4, zerwanie
sterociągów. Niemożność zastosowania rumpla zapasowego (zapadnięty trzpień w
gnieździe sterowym - usterka znana kapitanowi z poprzedniego rejsu kiedy to
nastąpiła
podobna awaria sterociągów). W konsekwencji utrata sterowności na morzu i
konieczność wezwania służb ratunkowych - odholowanie jachtu do portu w Sant
Carles
de la Rapita.
Niesprawne
elektryczne pompy zęzowe. Przy stanie morza 4 konieczne stałe
ręczne wypompowywanie wody.
Dodatkowo
armator okazał się rażąco bezstresowo podchodzić do kwestii bezpieczeństwa. W
sytuacji, gdy łódź ratownicza określiła stan statku jako "jeszcze trochę i
nie byłoby po kogo płynąć" - Zarząd KYC argumentował, że statek byłzagrożonyzejściem
na mieliznę, a załoga "nie wspierała" i wywierała presję kapitana.
Jednoznacznie KYC przyznaje się do niekompetencji swoich ludzi! (kapitan
"uległ" presji załogi i wezwał pomoc...)
W odniesieniu
do usterek jachtu jak również skutków braku bieżącej konserwacji jednostki
wystąpiło równie lekceważące podejście armatora: brak map, przeterminowane
gaśnice w pobliżu przeciekającej kuchenki gazowej...
Niedbalstwem należy także nazwać fakt
wyposażenia jacht w dwużyłowy kabel zasilania, uniemożliwiający doładowanie
akumulatorów w Barcelonie (obsługa portu zabroniła podłączania tego typu kabla
do instalacji portowej). Istnienia zapasowych akumulatorów nie było znane
nikomu. Jak inaczej wytłumaczyć fakt nieprzepięcia ich po utracie ładowania z
silnika w sytuacji utraty GPSa przy wejściu do portu? Przy wejściu do owego
portu w Tarragonie ostatecznie utraciliśmy całkowite chłodzenie silnika (obiegi
cieczy chłodzącej: wewnętrzny i zewnętrzny), wynikiem czego było natychmiastowe
przekroczenie jego bezpiecznej temperatury pracy, co w konsekwencji zmusiło
kapitana do jego wyłączenia. Jacht w momencie utraty silnika i tym samym
manewrowości, stał w godzinach porannych w wejściu do ruchliwego portu
rybackiego/handlowego w Tarragonie. Z uwagi na potencjalne zagrożenie dla
statków wpływających i wypływających z portu, wzbudziło to uwagę jego obsługi,
która to nie została poinformowaniu o fakcie wpłynięcia do portu i problemach z
silnikiem.
Te i wiele innych zaniedbań każą sobie
zadać pytanie, czy jacht w tak kiepskim stanie powinien był w ogóle opuścić
port? O wiele lepiej utrzymane jachty ulegają potędze morza, a wypłynięcie mimo
poważnych usterek stanowiło po prostu narażenie życia i zdrowia uczestników rejsu
Zarząd
Krakowskiego Yacht Clubu nadal ucieka od odpowiedzialności za nieprzygotowanie
techniczne jachtu do żeglugi, a być może również za powierzenie dowództwa nad
jednostką osobie niekompetentnej. Zarząd KYC twierdząc, że 'po wykonaniu
niezbędnych napraw jach kontynuował żeglugę' przyznaje, że były one konieczne
dla kontynuowania żeglarskiej przygody. Dlaczego nie zostały wykonane przed
rozpoczętym przez nas rejsem? Dlaczego kapitan, świadom zagrożeńpozwolił aby
jednostka opuściła port?
Te pytania
niech zadadzą sobie Państwo przed wypłynięciem w morze Jagiellonią.
Brak osób, które obserwują rejs.