RELACJA Z REJSU TSR2009
Wojciech 'BoloJr' Maleika
18.07.2009 Tallin – dzień 2
Nowa załoga to nowe wyzwania (takie same jak zawsze) - prysznic i zwiedzanie miasta. Kadra, dokonała drobnych napraw na jachcie i zdecydowaliśmy się wieczorem wypłynąć, tym bardziej, że miało w nocy coś powiać.
19.07.2009 Zatoka Fińska, Kasnas dzień 1
Miało coś powiać, ale nie powiało. Zatem znów turkot silnika i kot na uwięzi, a rzekomy wiatr przyszedł dopiero nad ranem. Rozwinęliśmy skrzydła czyli postawiliśmy grota, który dawał nam prędkość do 7kn. Wpłynęliśmy w szkiery. Ponoć jest tutaj ok. 10 tys. wysp, my minęliśmy z pewnością kilkaset. Od nabieżnika do nabieżnika, od kardynałki do kardynałki, a na końcu ruty wyskoczył port Kasnas. Nabrzeża jachtowe, kilka toalet, dwa sklepiki, basen, siłowania, sauna (podstawowa rozrywka w portach fińskich) i Internet, nie było zatem problemu z zagospodarowaniem wolnego czasu.
20.07.2009 Zatoka Fińska, Kasnas dzień 2
Tego dnia planowaliśmy popłynąć do jakiejś zatoczki, spędzić dzień i noc na dziko przywiązani gdzieś „do drzewaâ€. Pogoda jednak pokrzyżowała nam plany, wiał zbyt silny wiatr, który zamieniłby spokojny postój i eksplorowanie dzikiej przyrody w wieczne wachty kotwiczne. Postanowiliśmy zatem zostać w porcie (korzystając ze wszystkich dobrodziejstw) i zorganizować grilla na łonie przyrody. Owym łonem okazało się pobliskie wzgórze, gdzie rozstawiliśmy dwa mega grille (24cm x 16cm każdy) na którym umęczyliśmy paróweczki, chleb z masłem czosnkowym i serem, ziemniaki w talarkach oraz banany z czekoladą. Pod koniec okazało się, że naruszyliśmy fińską własność prywatną, gdyż nasze nagie wzgórze okazało się być czyimś podwórkiem (duże te podwórko i do tego nieogrodzone). Na szczęście pokojowo wycofaliśmy się spokojnym krokiem na przystań.
21.07.2009 Szkiery, Pargas
Wyruszyliśmy wcześnie rano, jeszcze przed śniadaniem które postanowiliśmy zjeść w pobliskiej zatoczce, pokonując po drodze turystyczną „rutęâ€. Czy smakowało lepiej? W tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych, chyba tak. W dalszą drogę ruszyliśmy ok. 1100. Punkt docelowy - Pargas. Znów niezliczone ilości wysepek, pływających wszędzie jachtów i motorówek, bojek, nabieżników i zakrętów, czasami nawet ostrych. Po południu przybywamy na miejsce, cumujemy i oczywiście eksplorujemy… pobliskie sklepy (czemu TE napoje takie drogie :). Wieczorem w celu podniesienia napięcia oglądamy film Adrenalina – nie wszyscy wytrzymują, ale to chyba z przemęczenia.
22.07.2009 Szkiery, Turku
Wychodzimy po śniadaniu i… wyspy, zakręty, boje, nabieżniki, jachty, motorówki, Hajduk na uwięzi, Turku Port Control (CH12), River Control (CH72), Follow Me Boat (CH72) i cumujemy w Turku (wymawiaj Turrrrku). Przywitała nas łajza w bardzo gustownym uniformie, jakby się zerwał z wykładów w marynarce wojennej (ciekawostka: łajza jest z Helsinek ale mieszka w Turku u swojej dziewczyny, która z kolei mieszka u niego w Helsinkach). Niezwłocznie wdrożona została standardowa procedura po dopłynięciu do portu – prąd, śmieci, shower (z sauną), sprzątanie jachtu, pobliski sklep. Po konsultacjach z łajzą okazało się, że jak zwykle miejsc na zorganizowanych wycieczkach już nie ma, czyli będziemy kombinować. Wieczorem odbył się rekonesans po kei, spotkania z zaprzyjaźnionymi załogami. Trzeba się wyspać, jutro kolejny „ciężki†dzień.
23.07.2009 Turku, dzień 1
Turku przywitało nas dość ładną pogodą oraz nietypową łajzą, a może bardziej precyzyjnie nietypowym strojem łajzy – uniform wojskowy i gość z rezerwy marynarki. Pierwszego dnia zaplanowaliśmy wycieczkę do stoczni, gdzie buduje się największe statki wycieczkowe. Aktualnie budowany jest tam Oasis of the seas (proponujemy wpisać tą nazwę w google), którego mieliśmy okazję na własne oczy zobaczyć. Stocznia nie taka wielka, dość ładnie zorganizowana, magazyny poukładane a pracownicy wiedzieli co robić. Dużym zaskoczeniem była wielkość stoczni (obszaru, magazynów, biurowca) w stosunku do budowanych statków (ponad 200 tys BRT) - od razu widać co jest najważniejsze.
Wracając ze stoczni wzięliśmy udział w oficjalnej ceremonii otwarcia. Były przemówienia głównie po fińsku i… tyle. Jaki to ma sens?
Wieczorem po kejach rozpoczęły się… hmmm jak to powiedzieć… spotkania integracyjne. Sharki zorganizował bal przebierańców na który zawitało wielu doktorów, sztormujących żeglarzy, straszydeł oraz kardynałka (WW-W). Ludzi było tak wiele, że jacht ponoć dosięgnął dna (w znaczeniu kilem o dno). Znaczna część owych spotkań odbywała się także na kei, gdzie dokonywaliśmy śpiewów grupowych przy akompaniamencie gitar. W tych radosnych chwilach próbowała nam przeszkadzać ochrona twierdząc, że w Finlandii jest zakaz grania w miejscach publicznych. Oczywiście problem został rozwiązany bardzo szybko. Gitarzysta stał na jachcie na dziobie a rozśpiewana ferajna dalej na kei dawała z gardeł ile sił. Dzień zakończył się chyba nad ranem, a na łódkę była bardzo długa droga…
24.07.2009 Turku, dzień 2
Dzień drugi jak już zapewne wszyscy pamiętają to najtrudniejszy dla naszych organizmów dzień podczas TSR. Tego dnia odbywają się zawody sportowe, parada i party. Nie inaczej było tym razem tym bardziej, że u niektórych występował jeszcze efekt dnia następnego. Załogi rozpierzchły się by wziąć udział w różnych zawodach. Mieliśmy swojego przedstawiciela w wioślarstwie (wraz z załogą Fryderyka), wystawiliśmy mocną drużynę piłkarską, która nie przeszła niestety eliminacji przy zielonym stoliku (czyli organizatorzy stwierdzili, że jest za dużo chętnych i odrzucili zgłoszenie) oraz dzielnie walczyliśmy w walkach na bomie nad basenem z wodą (udało się pokonać kilku zawodników, ale też zaliczyliśmy trochę niezłych fikołków). Szkoda, że podczas zawodów zaczął padać deszcz, który towarzyszył nam już do końca dnia.
Crew Parada przebiegła cała w deszczu i to dość solidnym. Spowodowało to znaczne zmniejszenie osób podziwiających maszerujące załogi. Nie zniechęciło nas to jednak do fajnej zabawy i realizacji z góry ustalonych figur grupowych i układów artystycznych, co zaowocowało zdobyciem przez naszą całą reprezentację (Dar Szczecina, Hajduk, Fryderyk Chopin) nagrody za najbardziej wesołą załogę podczas parady.
Crew Party to przede wszystkim deszcz, zasieki z wydzieloną strefą dla pijących piwko, kolejki po kawałki pizzy, ogromne ilości ochrony (czuliśmy się trochę jak kibole przed meczem) i bardzo fajny zespół przygrywający do tańca. Zajęcia odbywały się w podgrupach, a podgrupy ciągle się mieszały, i o to chodzi.
25.07.2009 Turku, dzień 3
Zdecydowanie był to dzień odpoczynku. Była okazja na nieco dłuższe spanko, zakupy, spokojny prysznic (wreszcie ciepła woda). Zwiedziliśmy także miasto Turrrku by bus z przewodnikiem. Jeszcze tylko dla wybrańców party oficerskie (Bolo & Barabara) i tak się zakończył dzień kolejny.
26.07.2009 Turku, dzień 4
Nareszcie w morze. Jednak prawdą jest, że w portach jachty rdzewieją a marynarze schodzą na psy. Musieliśmy się podnieść i dzielnie wyruszyć w morze. Parada żagli przebiegała przez szkiery i towarzyszyły nam setki jachtów i motorówek z okolicy - bardzo ładny widoczek. Ponieważ start do wyścigu był zaplanowany na dzień kolejny, udało się zakotwiczyć obok bezludnej skalistej wyspy, której jednak nikt już nie miał siły splądrować.
27.07.2009 Race 2, dzień 1
Do wyścigu wystartowaliśmy prawie idealnie i zaczęło się rumakowanie: halsowanie, bujanie, chorowanie, zwroty itp. Początek szedł całkiem nieźle, trzymaliśmy się blisko Antwerp Flayera, Spaniela i innych zdecydowanie szybszych łódek. Ponieważ była halsówka, żaglowce popłynęły gdzieś w krzaki i stanowiliśmy trzon floty.
28.07.2009 Race 2, dzień 2
Niestety w nocy zaczął siadać wiatr. Wczesnym rankiem udało się osiągnąć WP1 (trasa przebiegała z Turku, dookoła Gotlandii z metą w Kłajpedzie). Tego dnia wiały słabe wiatry, oczywiście w mordę, więc niestety nasza dość ciężka łódka z niezbyt wysokim masztem nie dawała rady lekkim plastikowym dożaglowanym konkurentom. Robiliśmy co mogliśmy szukając wiatru, robiąc często zwroty i udało się już kolejnej nocy osiągnąć WP3 (południowy kraniec Gotlandii).
29.07.2009 Race 2, dzień 3
Wczesnym rankiem wypłynęliśmy na ostatnią prostą do mety. Niestety ta prosta liczyła sobie 120 Mm i do tego siadł wiatr niemal zupełnie (0-1 momentami 2 st. B). Hasło dnia – szukamy prędkości. Szukanie to polegało na luzowaniu / wybieraniu o 2-3 cm foka i grota, przesuwaniu wózka grota i zmianie kursu po 5 stopni bardziej / mniej na wiatr. Szukaliśmy, szukaliśmy i jakoś tam szło, choć z tyłu wiało lepiej co powodowało, że dojeżdżała do nas wcześniej zgubiona flota, ale i my zbliżaliśmy się do jachtów przed nami. Mimo słabych przez większość dnia wiatrów udało się przepłynąć 114 Mm.
30.07.2009 Race 2, dzień 4
Wiatru coraz mniej a do tego wykręcił w mordę, to niedobrze. Dojechała nas flota wojskowa (kilka lekkich plastikowych łódek typu Delphia), Sharki, Gaudeamus, Dar Natury i ST IV, czyli nasza żelazna konkurencja, nie było na to rady zbyt słabe wiatry uniemożliwiają nam szybką żeglugę, dla nas regaty zaczynają się od piątki Beauforta. Jeszcze gorzej było już przed metą, gdzie dla niektórych wiatr po prostu zgasł. My mieliśmy trochę szczęścia i na ostatnich podmuchach z zawrotną prędkością 1.6kn przekroczyliśmy linię mety. Wiele jachtów stało jak spławiki 3Mm od mety przez kilka godzin i ostatecznie nie dopłynęły, gdyż meta została zamknięta o 15:45 dla klasy C. Byliśmy jedną z ok. 10 łódek na 100, które osiągnęły linię mety jednak pozostałe także są klasyfikowane wg odpowiedniego wzoru i wiele z nich nas przeliczyło. Ostatecznie zajęliśmy 7 miejsce w klasie C i 10 spośród wszystkich jednostek. Przepłynęliśmy w czasie 73,8 godzin 392 Mm co daje średnią prędkość 5.31kn. Tego roku stanowczo wiatry były nie dla nas. Pozostaje satysfakcja z osiągnięcia linii mety, mimo wszystko wysokiej pozycji, pokonania niektórych odwiecznych rywali i wiemy, że daliśmy z siebie wszystko co mogliśmy dać.
Do portu było bliziutko, zameldowaliśmy się do Radio 5 Kłajpeda i już o 1600 stanęliśmy przy kei. Był czas na ogarnięcie jachtu, kąpiele, szybkie rozejrzenie się po okolicznych kejach. Wieczór spędziliśmy w mesie snując morskie opowieści popijając marynarskie trunki. Oj ciężka to była noc, ale o tym cicho sza…
31.07.2009 Kłajpeda, dzień 1
Dzień postanowiliśmy spędzić zwiedzając muzeum morskie, akwarium oraz delfinarium. Zdecydowanie ta ostatnia atrakcja wywarła na nas największe wrażenie. Półgodzinne show jakie zostało zafundowane przez kilka delfinów zrobiło na nas duże wrażenie. Zdjęcia a nawet filmik na pewno nie są w stanie oddać naszych doznań.
Obiad postanowiliśmy zjeść na mieście delektując się jak zwykle smaczną pizzą. Wieczorem jako reprezentacja stworzyliśmy pokaz przy namiocie Szczecina, waląc w bębny, żonglując, wykonując bungalo oraz pokaz ognia by Wujo.
01.08.2009 Kłajpeda, dzień 2
Od rana gruntowne sprzątanie jachtu (pokład, kambuz, szafki, odkurzanie, koje i inne regiony), należało się to już jachtowi.
Po południu poszliśmy na Paradę Załóg. Tym razem była wyśmienita atmosfera, tłumy bawiące się razem z nami, piękna pogoda, a przede wszystkim wstąpił w nas duch zabawy i radości. Zaowocowało to ostatecznie zdobyciem przez wszystkie nasze trzy statki (Dar Szczecina, Fryderyk Chopin, Hajduk) nagrody za paradę. Uśmiechy długo nie mogły zejść z naszej twarzy.
Wieczorem tradycyjnie stawiliśmy się na Crew Party. Jedzonko, picie oraz rockowy zespół muzyczny wprowadził miłą atmosferę błogiej zabawy. Szkoda tylko że było troszkę tłoczno i tak szybko się skończyło. Noc, jak zwykle zresztą, zakończyła się nad ranem.
02.08.2009 Kłajpeda, dzień 3
Dzisiaj dzień zwiedzania. Udaliśmy się na zorganizowaną wycieczkę pieszą z przewodnikiem (UWAGA: mówiącym po polsku) po mieście. Poznaliśmy dość burzliwe dzieje tego starego miasta oraz podziwialiśmy nieliczne niestety już zabytki.
Kolejną atrakcją dnia był obiad w restauracji z Litewskim (choć nie tylko) jadłem. Tym razem nikt nie zamówił pizzy lecz różnej maści zupy i mięsa, rozkoszując się na koniec przepysznym torcikiem czekoladowym. Pycha.
Wieczorem odbyło się uroczyste przyjęcie. Nasz kapitan skończył właśnie #&gE2… lat. Był szampan, 2 torty, przemowa, toast, zeszyt z życzeniami i prezencik. Była też i dobra, smaczna zupa :) . Efekt przemęczenia dał znać jednak o sobie i dość szybko bo już o 0200 poszliśmy spać.
03.08.2009 Kłajpeda, dzień 4
Za chwilkę wychodzimy w morze. Pogoda słoneczna, wiatry umiarkowane, ciała przemęczone, dusze uradowane.
Podsumowując Kłajpedę:
- plusy: fajna atmosfera, najlepsza łajza (Gero vejo! Tegul bures niekada nebuna nuleistos.), świetna parada, delfinarium
- minusy: zaplecze sanitarne, zaplecze sanitarne, zaplecze sanitarne
No cóżâ€¦ TSR2009 prawie zakończone, jeszcze tylko parada żagli… co dalej? Na pewno powrót do Szczecina i z pewnością plany na kolejny rok. Jakie? Któż to wie…
01.03.2010 22:28